Giełdowa nerwowość i ucieczka w cyfrowe złoto

Poniedziałkowy poranek na giełdzie w Korei Południowej rozpoczął się od głębokich spadków, wywołanych obawami o ponowne zaostrzenie wojny handlowej między USA a Chinami. Choć giełda zdołała częściowo odrobić straty, globalna niepewność skłania inwestorów, takich jak Robert Kiyosaki, do głoszenia tezy o nieuchronnym kryzysie i potrzebie inwestycji w twarde aktywa, takie jak złoto i kryptowaluty.

Nagły spadek i odbicie na giełdzie

13 października główny indeks giełdy koreańskiej (KOSPI) otworzył się na poziomie 3550,08 punktów, co oznaczało spadek o 1,68% w stosunku do poprzedniego zamknięcia. W początkowej fazie sesji spadki pogłębiły się, a indeks osunął się do poziomu 3522 punktów. Sytuacja zaczęła się jednak stabilizować i około godziny 11:15 straty zmalały do około 1%, a indeks KOSPI był notowany na poziomie 3573,87 punktów. Również giganci technologiczni, tacy jak Samsung Electronics (-2,1%) i SK Hynix (-3,5%), zredukowali swoje początkowe straty o 1-2 punkty procentowe. Co ciekawe, indeks KOSDAQ, po początkowym spadku o 1,6%, zdołał wyjść na plus.

Bezpośrednią przyczyną porannej paniki była zapowiedź prezydenta USA, Donalda Trumpa, który zagroził nałożeniem od 1 listopada dodatkowych, 100-procentowych ceł na chińskie towary. Była to odpowiedź na chińskie plany ograniczenia eksportu metali ziem rzadkich. Reakcja Wall Street w piątek była natychmiastowa – indeks Dow Jones stracił 1,9%, a S&P 500 i Nasdaq zanurkowały odpowiednio o 2,71% i 3,56%. Analitycy obawiali się powtórki „czarnego poniedziałku”, przypominając sytuację z kwietnia, kiedy to podobne decyzje Trumpa wywołały gwałtowną wyprzedaż na giełdach.

Oznaki deeskalacji i ograniczony wpływ na rynki

Jednak w weekend pojawiły się sygnały łagodzące napięcie. Rzecznik chińskiego Ministerstwa Handlu oświadczył, że Chiny „nie boją się wojny handlowej, ale też jej nie pragną”. Z kolei Donald Trump w mediach społecznościowych stonował swoją retorykę, pisząc, że „bardzo szanowany prezydent Xi Jinping przeżywa tylko trudną chwilę”, a „USA chcą pomóc Chinom”.

Zdaniem ekspertów, to właśnie te sygnały uspokoiły inwestorów. Choi Seol-hwa, analityk z Meritz Securities, uważa, że prawdopodobieństwo wprowadzenia 100-procentowych ceł jest niewielkie. „Oba kraje mają już za sobą doświadczenia z wojny celnej. Zarówno dla USA, jak i dla Chin, tak wysokie cła przyniosłyby więcej strat niż korzyści i stanowią raczej element presji negocjacyjnej” – analizuje. Jego zdaniem, dzięki „efektowi uczenia się” z kwietnia, obecny wstrząs na rynkach finansowych będzie ograniczony. Niewiadomą pozostaje jednak kurs walutowy. Osłabienie koreańskiego wona może bowiem zniechęcić zagranicznych inwestorów do zakupów na giełdzie.

Kiyosaki: „Prawdziwe bogactwo to nie gotówka”

W atmosferze globalnej niepewności powraca głos Roberta Kiyosakiego, autora bestsellera „Bogaty ojciec, biedny ojciec”. Konsekwentnie podważa on zaufanie do dolara amerykańskiego i tradycyjnego systemu bankowego. „Trzymanie gotówki w banku to posiadanie fałszywych aktywów” – stwierdził niedawno w swoich mediach społecznościowych. Jego zdaniem dolar przestał być wiarygodnym środkiem przechowywania wartości, a politykę Rezerwy Federalnej nazwał „niekompetentną”. Krytykuje on waluty fiducjarne za to, że „ich podaż można zwiększać w nieskończoność, naciskając przycisk drukowania”.

Kiyosaki ostrzega przed nadchodzącym kryzysem finansowym, który ma być największym od czasu Wielkiego Kryzysu z 1929 roku. „Tym razem nawet depozytariusze bankowi nie unikną strat” – prognozuje. Według niego prawdziwymi bogaczami okażą się nie ci, którzy posiadają gotówkę, ale właściciele twardych aktywów (hard assets), takich jak złoto, srebro, Bitcoin i Ethereum. Zapowiedział również, że zamierza wykorzystać ewentualne spadki na rynku do dalszych zakupów.

„Cztery filary przetrwania” w erze niepewności

Kiyosaki od lat zaliczał złoto, srebro i Bitcoina do grupy bezpiecznych aktywów. Niedawno dołączył do nich Ethereum, argumentując, że „to nie jest zwykła moneta spekulacyjna, lecz cyfrowa infrastruktura stanowiąca podstawę dla tokenizowanych aktywów, inteligentnych kontraktów i zaangażowania instytucjonalnego”. Te cztery aktywa nazwał „czterema filarami przetrwania”.

„Są to aktywa, które zachowują wartość poza kontrolą rządu. Kiedy dolar amerykański upadnie, prawdziwie bogaci będą ci, którzy posiadają aktywa fizyczne i oparte na blockchainie” – podkreśla. Już w kwietniu prognozował, że cena Bitcoina sięgnie miliona dolarów do 2030 roku, złoto osiągnie cenę 30 000 dolarów za uncję, a wartość srebra gwałtownie wzrośnie z powodu popytu przemysłowego. Jego zdaniem nie jest to zwykła prognoza cen, a zapowiedź zmiany paradygmatu – przejścia od systemu finansowego opartego na walutach fiducjarnych do systemu zdecentralizowanych aktywów.

Głos ekspertów: To więcej niż porada inwestycyjna

Specjaliści są zgodni, że wypowiedzi Kiyosakiego to nie tylko porady inwestycyjne, ale przede wszystkim sygnał rosnącego braku zaufania do globalnego systemu finansowego. „Za każdym razem, gdy zaufanie do walut fiducjarnych słabnie, uwaga kieruje się w stronę twardych aktywów. Obecnie mamy do czynienia nie tyle ze zwykłą inflacją, co z kryzysem zaufania do samego systemu monetarnego” – komentuje jeden z ekonomistów.

Eksperci podkreślają, że Bitcoin i Ethereum ewoluowały z aktywów czysto spekulacyjnych w kierunku „cyfrowego złota” i infrastruktury dla nowej gospodarki. Ethereum staje się fundamentem dla tokenizacji, finansów i gier, łącząc świat cyfrowy z realną gospodarką. Chociaż wizja „Wielkiego Kryzysu” według Kiyosakiego może wydawać się przesadzona, to połączenie ryzyka inflacji, zadłużenia i stóp procentowych strukturalnie zwiększa popyt na aktywa zdecentralizowane. Zarówno złoto, jak i Bitcoin, dowiodły swojej odporności w czasach kryzysu. Dlatego strategia „czterech filarów” jest postrzegana nie jako chwilowa moda, ale jako długoterminowa strategia przetrwania.